Rzym – Via Nazionale i dalej na wschód

Via Nazionale i dalej na wschód

Pięć minut od galerii biegnie prosto na wschód via Nazionale łącząca Piazza Venezia i centrum miasta ze Stazione Termini i położonymi dalej dzielnicami. Jest to w pewnym sensie główna ulica handlowa w Rzymie, a po zjednoczeniu została znacznie rozbudowana. Ciężkie, przeładowane gmachy, podobnie jak te przy via XX Septembre, miały nadać Rzymowi bardziej wyrafinowany wygląd, gdy stał się stolicą nowego państwa, obecnie zaś mieszczą się tu domy handlowe i sklepy z odzieżą. Piazza della Repubblica (dawniej Piazza d’Esedra) przy końcu, jest typowa dla tej XIX-wiecznej regeneracji: znajduje się tu surowy i dystyngowany, a teraz raczej tandetny półokrąg budynków zajętych przez tanie hotele i biura podróży.

Plac częściowo stoi na miejscu dawnych term Dioklecjana, których skąpe ruiny zachowały się po drugiej stronie skweru w kościele Santa Maria degli Angeli. Kościół nie należy do najbardziej zachęcających w Rzymie, lecz daje wyobrażenie o ogromie zespołu term Dioklecjana. Ten wielki otwarty budynek jest dziś wykorzystywany na oficjalne okazje w rodzaju wizyt mężów stanu, a wnętrze po stuleciach fragmentarycznych adaptacji (zapoczątkowanych przez leciwego Michała Anioła) zostało ujednolicone przez Vanvitellego w stylu XVIII-wiecznej konfekcji. Słupy z różowego granitu są jednak oryginalne, a główny transept stanowił główną salę łaźni; z pierwotnego caldarium pozostała tylko półksiężycowa fasada (poprzednio przesłonięta nową elewacją), przedsionek (tepidarium) i główny transept. Południk przebiegający po przekątnej przez posadzkę był do 1846 r. stosowany do oznaczania czasu (obecnie codziennie ze Wzgórza Janiculum strzela się z działa).

Mówi się, że Michał Anioł przyczynił się do modyfikacji innej części term, dziedzińca stanowiącego człon Museo Nazionale Romano za kościołem (wt.-sb. 9.00-14.00, nd. 9.00-13.00; 1000 L) wejście od Piazza dei Cinquecento. Mogłoby to być bardzo dobre muzeum — kolekcja antyków greckich i rzymskich jest wyśmienita i ustępuje jedynie watykańskiej lecz jak wiele muzeów w Rzymie cierpi na brak środków finansowych; należy się spodziewać, że zawsze jakaś część ekspozycji będzie zamknięta i przed kupieniem biletu wstępu lepiej się dowiedzieć która. A warto zapłacić za obejrzenie dziedzińca z rozmaitymi rzymskimi sarkofagami, posągami i fragmentami mozaik u szczytu schodów na pierwszym piętrze (choć kolekcja blednie w zestawieniu z Neapolem) oraz odłamków sztukaterii z ruin willi z epoki Augusta znalezionych na terenie Villa Famesina; w osobnej sali jest także pełny zestaw fresków z Villa Livia na Wzgórzu Palatyńskim, przedstawiających ogród gęsty od owoców i kwiatów, w którym fruwają przepiórki, synogarlice i inne ptaki. W muzeum można też znaleźć tzw. Tron Ludovisi, grecki obiekt z V w. p.n.e., ozdobiony reliefami przedstawiającymi między innymi narodziny Afrodyty.

Poprzez drzewa w ogrodzie muzeum majaczy niska biała sylwetka Stazione Termini i hałaśliwy, pełen autobusów Piazza dei Cinquecento przed dworcem. Plac stanowi chyba największą otwartą przestrzeń w mieście i zbiegają się tu wszystkie rodzaje komunikacji publicznej. Przejeżdża tędy większość linii autobusowych, zbiegają się dwie linie metra i najłatwiej tu złapać taksówkę. Jeśli chodzi o sam dworzec, to jest to przykład doskonale pełniącej swą funkcję nowoczesnej architektury. Dworzec, ukończony w 1950 r., całkowicie dominuje nad okolicznymi ulicami swą płaską i świadomie nowoczesną sylwetką. Jest to niezłe miejsce na powitanie Rzymu.

Na wschód od Termini, za budynkami polikliniki i uniwersytetu, od końca via Tiburtina do torów kolejowych rozciąga się dzielnica SAN LORENZO, zamieszkała w większości przez robotników i zachowująca swój lokalny koloryt. Okolica zawdzięcza swą nazwę kościołowi San Lorenzo fuori le Mura (codz. 15.30-18.30; oprowadzanie co pół godziny) przy via Tiburtina, jednemu z siedmiu wielkich kościołów pielgrzymich w Rzymie, dziwacznie usytuowanym przy głównej ulicy przed ogromnym cmentarzem Campo Verano, gdzie od 1830 r. chowani są wszyscy katolicy rzymscy i który sam w sobie warto zwiedzić ze względu na liczne bogate grobowce. Kościół to typowa rzymska bazylika z portykiem z kolumnami i wspaniałym XII-wiecznym krużgankiem z boku. Pierwotny kościół został wybudowany w miejscu, gdzie św. Wawrzyniec poniósł męczeńską śmierć z rąk Konstantyna. Święty został ponoć spalony na ruszcie, a w połowie swej męki zakrzyknął nieśmiertelne słowa: „Obróćcie mnie, z tej strony jestem już dopieczony. “ San Lorenzo różni się jednak od innych kościołów pielgrzymich, gdyż jest to połączenie trzech kościołów wybudowanych w różnych okresach VI-wiecznej rekonstrukcji kościoła Konstantyna dokonanej przez Pelagiusza II, obecnie tworzącej prezbiterium i V-wiecznego kościoła z okresu pontyfikatu Sykstusa III, połączonych XIII-wieczną bazyliką wzniesioną przez Honorego II. Wnętrze zawiera elementy ze wszystkich okresów, choć z przewagą późniejszychcosmatesco, XIII-wieczne ambony i paschalny świecznik. Mozaika na łuku triumfalnym to VI-wieczny portret Pelagiusza ofiarującego swój kościół Chrystusowi; z ciągnących się pod budowlą Konstantyna katakumb pod schodami przechodzi się do romańskich krużganków i dobrze utrzymanego ogrodu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *